Wpisz frazę i naciśnij Enter

Glemseck 101 Round 12 / 1-3.09.2017

glemseck101 girl

Podobno człowiek najwięcej uczy się przez wyzwania. Niekiedy wbrew czemuś lub komuś. Mając na uwadze te słowa, wybrałem się w ostatnią motocyklową wycieczkę sezonu.

Pierwszym wyzwaniem był motocykl, którym przyszło mi jechać: Harley-Davidson Road King Special. Mówiąc delikatnie – sprzęt  wywołujący u mnie słodycz podobną do tej, towarzyszącej jedzeniu mocno przeterminowanego jajka. 

Drugim wyzwaniem był dystans. Trasę z Warszawy do Leonberg, mieszczącego się pod Stuttgartem, postanowiłem uatrakcyjnić przejazdem przez Góry Stołowe, czeską Pragę i Norymbergę. I choć celem wycieczki był jeden z lepszych eventów z cafe racerami, scramblerami, street trackerami, bobberami w roli głównej, to po przejechaniu ponad siedmiuset kilometrów w ścianie deszczu, w drodze powrotnej zabrakło mi odwagi i wybrałem najszybszą trasę, czyli autostrady.

Łącznie nawinąłem 2600 kilometrów. Dla wprawionych podróżników to za pewne niewiele, ale dla kogoś, kto większość czasu spędza na bulwarowej jeździe Yamahą XJR1300 Racer, taka odległość, typ motocykla i warunki pogodowe to scenariusz na kolejną część „Oszukać przeznaczenie”.

 Glemseck 101 Round 12
W zeszłym roku napisałem:

W kalendarzu niemieckich motocyklistów, Glemseck 101 to święto, na równi traktowane z Wielkanocą i Bożym Narodzeniem.

Dziś mogę śmiało powiedzieć, że Glemseck 101 to święto ponad każdą możliwą religię. Tysiące uczestników, morze browaru, najróżniejsze motocykle – od rozpadających się Simsonów, po Ducati Panigale w limitowanych edycjach. Godziny rozmów, nieschodzący banan na twarzy i przede wszystkim zero bardachy, znanej z innych zlotów na jakich miałem okazję bywać.

Historię Glemseck 101 i moją tekstową relację przeczytacie w październikowym wydaniu Świata Motocykli. Na blogu opowiem Wam wszystko obrazem, bo setki zdjęć i godziny spędzone na montowaniu materiału video nie mogą przecież pójść na marne.

Enjoy!

Stoisko marki TW STEEL i Yamaha XSR700 wykonana przez warsztat Diamond Atelier w ramach projektu “Son of time”.

xsr700 diamond atelier

Yamaha MT10 od Goblin Works Garage. Kolejny “Son of time” i zdobywca drugiego miejsca w wyścigu International.

Przekozacka Hobda CB250 od ekipy Hookie Co.

Honda VFR1200F zbudowana przez parkę Louis.

Świeżaki z Yamaha Yard Built.

Stoisko Hondy i CB 1100 w wersji flat track ze slickami.

I cała armia bawarek.

Reprezentacja polskiego warsztatu Moto Break i BMW R100RS.

Za ten egzemplarz, kilku uczestników było gotowych oddać nerkę.

Spokojnie. Inne motocykle też były!

Pan Smok i Mark Wilsmore z Ace Cafe London.

Mój rydwan, H-D Road King Special.

Nie spać, zwiedzać, wszystkich wyprzedzać!

Pan Smok i Freddie Spencer – dwukrotny Mistrz Świata najwyższej kategorii MotoGP.

Pan Smok i Kevin Schwantz – Mistrz Świata najwyższej kategorii MotoGP z 1993 roku.

I crème de la crème – wyścigi równoległe na 1/8 mili.

Jörg Litzenburger, jeden z głównych organizatorów Glemseck 101 i jednocześnie komentator wyścigów.

TOP3 wyścigu International. Od lewej: zwycięzca – Per Nielsen z Wrenchmonkees, Anthony Partridge z TW Steel i Mai-Lin Senf z Louisa.

Piknik country w Mrągowie, koncert Maryli i Zenka Martyniuka, występy Taco Hemingwaya i święto ziemniaka w Mońkach możecie spokojnie wykreślić z kalendarza, ale na wrześniowy weekend pod Leonberg, przynajmniej raz w życiu przyjechać musicie. Amen!

PS. Jeśli relacja video przypadła Wam do gustu – dajcie suba na YouTube!

Włącz powiadomienia
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Napisz w komentarzu, co sądzisz na ten temat…x
()
x