Wpisz frazę i naciśnij Enter

#ProjektHalka – rok poszukiwań

Dwieście po mieście

Polska raczej nikomu nie kojarzyła się dotąd z rajem dla amatorów jazdy po torze. Jeszcze kilka lat temu wszyscy motocykliści powtarzali jak mantrę, że zapieprzają dwieście po mieście, bo nie mają w pobliżu profesjonalnych, zamkniętych obiektów umożliwiających doskonalenie technik jazdy. Dziś mamy rok 2019 i wspomniany argument jest inwalidą. Co chwilę powstaje jakiś nowy obiekt, a i organizatorów imprez torowych z roku na rok przybywa jak grzybów po deszczu. Żeby nie być gołosłownym, poniżej zrobiłem szybkie zestawienie najciekawszych obiektów:

NazwaWojewództwoAdresDługośćSzerokość
Tor Poznańwielkopolskieul. Wyścigowe 3, 62-081 Przeźmierowo4083 m12 m
Tor SłomczynmazowieckieSłomczyn 66, 05-600 Grójec1208 m8 m
Tor Radommazowieckieul. Warszawska 17/21, 26-600 Radom820 m8-12 m
Tor Pszczółkipomorskieul. Żuławska 5, 83-032 Pszczółki1047 m8-10 m
Tor Koszalinzachodniopomorskieul. Gnieźnieńska 3A, 75-736 Koszalin1050 m8-12 m
Tor Bydgoszczkujawsko-pomorskieul. Fordońska 116, 85-739 Bydgoszcz1017 m 8-12 m
Tor Stary Kisielinlubuskieul. Zatorze, 66-002 Stary Kisielin1042 m 8-12 m
Tor Wschodzący Białystok podlaskieul. Ciołkowskiego 2, 15-904 Białystok1005 m10 m
Tor Silesia RingopolskieKamień Śląski, ul. Lotnicza 5-7, 47-325 Kamień Śląski3600 m12 m
Tor Awix Toruńkujawsko-pomorskieul. Pera Jonssona 5, 87-100 Toruń1037 m8-12 m
Tor ŁódźłódzkieKiełmina 78, 95-010 Stryków1500 m8-12 m
Tor GostyńwielkopolskiePlac Zamkowy, 63-800 Gostyń WLKP.800 m7-10 m

To tylko dwanaście propozycji. Doliczając do tego wszystkie ODTJ-y (np. Jastrząb) oraz motoparki (np. Modlin pod Warszawą), nagle okaże się, że codziennie można trenować na innym torze. Malkontenci powiedzą, że tylko Tor Poznań ma europejską homologację UEM i światową homologację FIA, ale umówmy się, do dobrej zabawy i nauki wystarczy 820 metrów nitki w Radomiu, gdzie koszt wjazdu na 4 godziny to 80 złotych. Jeśli macie ochotę pośmigać z ekipą Świata Motocykli, a do tego śledzić swoje postępy chronometrażem, zapraszam na imprezy z serii Time Attack. Zaczynamy sezon na Torze Słomczyn już 17.05, później jesteśmy na Torze Wschodzący Białystok, Pszczółkach, Radomiu, by we wrześniu z powrotem sprawdzić się na Słomczynie. Bilety do kupienia >> tutaj <<.

Jest gdzie, nie ma czym

Kilka lat temu do torowych wygłupów służyła mi Yamaha R6 z 2005 roku. Niestety w samym środku sezonu 2016 nawiedził mnie podstępny highside, skutkujący złamaniem lewego nadgarstka. Później była długa rehabilitacja niedająca odpowiednich efektów, R6-tka zmieniła właściciela, a ja wsiadłem na rollercoaster zwany redakcją magazynu Świat Motocykli. Własny motocykl torowy zszedł na drugi plan, bo i w życiu prywatnym zaszły spore zmiany. Oczywiście nie oznaczało to kompletnej rezygnacji z odwiedzania zamkniętych obiektów wyścigowych. Torowanie uskuteczniałem najczęściej na Simpsonowym supermociaku przy okazji imprez Time Attack, jednak muszę przyznać, że jest spora różnica pomiędzy zabawą w piaskownicy pożyczonymi łopatkami, a srogim kopaniem własnymi. Przez cały czas po głowie chodził mi pomysł na zbudowanie maszyny dla siebie, a całkiem skutecznie podsycała go ekipa startująca w Wyścigowym Motocyklowym Pucharze Polski Classic. Co to takiego? To osobna klasa stworzona w 2016 roku przy Wyścigowym Motocyklowym Pucharze Polski, będąca wynikiem coraz większego zainteresowania amatorskimi wyścigami VeteranCup, organizowanymi od 2011 roku. Puchar został podzielony na kilka kategorii:

  • OLD TIMER motocykle wyprodukowane do roku 1967;
  • CLASSIC motocykle wyprodukowane do roku 1978;
  • POST CLASSIC motocykle wyprodukowane do roku 1986;
  • YOUNGTIMER 250/500 motocykle wyprodukowane do roku odpowiednio 1990/1994;
  • SCOOTER skutery wyprodukowane do roku 1989;
  • 125 SP (Sport Production) motocykle wyprodukowane do 2013 roku;
  • Puchar Markowy HONDA CB250 – motocykle wyprodukowane do 1978 roku;

Każda z kategorii została dodatkowo podzielona na klasy ze względu na pojemność skokową silnika. Moża startować starą Vespą, MZ-ką, albo japońskim sportem z lat 90-tych.

Dlaczego akurat Wyścigowy Motocyklowy Puchar Polski Classic? Po pierwsze, fascynacja nowoczesnymi motocyklami sportowymi przeszła mi już jakiś czas temu, a jej miejsce zajęły customy, klasyki i najtisowe wyścigówki. Po drugie, klimat wyścigów klasycznych jest nie do zastąpienia. Po trzecie, koszty zbudowania motocykla spełniającego regulamin są nieporównywalnie niższe od jakiejkolwiek klasy WMPP, czyli wyścigów współczesnych motocykli. Czy to oznacza, że ściganie się klasykami to tanie ściganie? I tak i nie. Próg wejścia jest stosunkowo niski, wszak starą Yamahę XS400 można kupić za jakieś 1500 złotych. Niestety im dalej w las, tym drożej, bo konkurencja w każdej kategorii nie śpi i zbroi się z rundy na rundę, podnosząc systematycznie poprzeczkę.

Rok poszukiwań

Motocykla nadającego się do WMPPC szukałem od ponad roku. Początkowo miała to być Yamaha FZR500 do klasy Youngtimer 500. Po kilku wypadach na oględziny maszyn opisanych frazami “stan idealny”, “nie wymaga wkładu”, “mało jeżdżona”, zrozumiałem, że znalezienie sztuki nadającej się do odbudowy będzie równie łatwe, co trafienie szóstki w Lotto. Mijały kolejne miesiące, a bazy wciąż nie było. W międzyczasie pojawił się pomysł na Yamahę XS400 (1976 – 1982), ale i tu Janusze z OLX-a nie ułatwiali zadania. W końcu odpuściłem, ustawiłem powiadomienia w serwisach ogłoszeniowych i postanowiłem poczekać, aż trafi się coś godnego uwagi. Nie spodziewałem się jednak, że będę musiał czekać aż do wiosny tego roku!

#ProjektHalka

Honda CBR400RR NC23 z 1989 roku została wystawiona na OLX-ie na początku marca. Ogłoszenie zawierało kilka niezbyt ostrych zdjęć i dość lakoniczny opis “Stan dobry”. Nawet rok produkcji się nie zgadzał. Jedyne co sprawiło, że sięgnąłem po telefon i wykręciłem numer to chwilowa nuda. Jakież było moje zdziwienie, gdy po drugiej stronie usłyszałem motocyklowego zapaleńca, dla którego internet jest czymś zupełnie obcym i zbędnym. Okazało się, że ogłoszenie wystawiła jego żona i nie mieli czasu na poprawienie go. Po 20 minutach rozmowy zdecydowałem, że w weekend poświęcę kilka godzin, by osobiście sprawdzić ten OLX-owy ewenement.

Towarzyszem mojej podróży do Nowego Sącza został kolega Sebastian i w ten oto sposób dzień spędziliśmy na słuchaniu lokalnych wiadomości. I myli się ten, kto myśli, że w wiadomościach niedzielnych nic ciekawego nie mówią. Otóż w Kielcach doszło do sytuacji nadzwyczajnej, bo oto pewna młoda kobieta, wysiadając z autobusu komunikacji miejskiej, użyła takiej siły, że wysiadła razem z drzwiami rzeczonego autobusu. Od zawsze wiedziałem, że kieleczczanki są silniejsze od na przykład takich kruchych radomianek, ale żeby od razu wystawiać drzwi z Ikarusa? Druga wiadomoś dotyczyła animozji pomiędzy mieszkańcami Radomia i Kielc. Rzecz toczy się od 1919 roku, czyli od chwili, gdy mniejsze od Radomia Kielce stały się stolicą województwa. Powołanie Centralnego Okręgu Przemysłowego zaogniło sprawę, bowiem radomianie uznali, że skoro Kielce rozwijają się, to tym samym osłabiają Radom. Ja mam zupełnie inną teorię. Otóż Radom jest jedynym miastem w Polsce, wokół którego jest tysiąc znaków wskazujących jak go ominiąć i ani jednego zachęcającego do wjazdu. Trzecia wiadomość, o dziwo również z okolic Kielc, dotyczyła najgłupszego złodzieja w dziejach. Otóż chłop kradł części z zaparkowanych aut marki VW Golf, po czym montował je we własnym aucie. Naturalnie był to VW Golf. Policja znalazła go w ciągu 8 minut, a on do dziś nie może wyjść z podziwu, że są tak skuteczni. Mam wrażenie graniczące z pewnością, że niebawem Kielce zostaną wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. To jedyne miejsce na ziemii, gdzie słowa cyrk, tragedia, absurd, bezmózgowie i hemoroidy są w słownikach podawane jako synonimy hasła “życie”.

Po dojechaniu na miejsce naszym oczom ukazała się krwiście czerwona Honda. Jej czerwoność z oryginałem miała tyle wspólnego, co ja z porannym joggingiem, ale ciężko było spodziewać się po trzydziestoletnim motocyklu produkowanym tylko na rynek japoński, że po dotarciu do Polski będzie stuprocentowym oryginałem. Na szczęście dalej było dużo lepiej i po wnikliwych oględzinach, przejażdżce w kierunku fortecy nowosądeckich baronów (braci Koral) i odręcznym spisaniu dwóch egzemplarzy umowy, stałem się właścicielem “Baby blade”, bo tak mówi się na 400RR-ki.

Droga, a nie cel!

Za każdym razem, gdy rozpoczynałem jakiś projekt, najważniejszy był dla mnie tylko efekt. Liczył się moment położenia wisienki na torcie i od razu obierałem nowy cel. Teraz jest zupełnie inaczej. Od momentu rozpoczęcia prac nad Halką, nic bardziej mnie nie cieszy od wieczornego przeczesywania internetu w poszukiwaniu części, dzwonienia do ludzi z najróżniejszych części Europy i załatwiania transportu i wymyślania rozwiązań. Ze względu na nawrót problemów z nadgarstkiem, nie mam pojęcia, czy uda mi się w tym roku pojechać w choć jednej rundzie Pucharu Polski Classic. I wiecie co? Zupełnie nic! Gdy skończę pisać ten tekst, rozsiądę się w fotelu i zacznę szukać jednej małej tulejki, niezbędnej do konwersji tylnego koła z 18″ na 17″. Bez pośpiechu. Bez stresu. Projekt Halka to czerpanie przyjemności z najprostszych czynności.

 

Kolejny odcinek już wkrótce!


Partnerzy projektu:

Włącz powiadomienia
Powiadom o
guest
4 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najwięcej głosów
Inline Feedbacks
View all comments
Piotrek
4 lat temu

Jestem ciekawy dalszego rozwoju prac. Swoją drogą mocno zaciekawił mnie powód konwersji tylnego koła z 18″ na 17″. Da się to wytłumaczyć w kilku zdaniach?

Piotrek
4 lat temu
Reply to  Smoku

Ok, dziękuję za odpowiedź. Kto wie, może ta wiedza kiedyś mi się przyda.

Marcin
Marcin
2 lat temu

CBR400RR NC23 z 1989 – szanuję. Historie kieleckie – szanuję. Podejście do projektu – też szanuję. Co do trzeciej kwestii, biorąc pod uwagę opisane podejście, projekt potencjalnie nadal jest otwarty. Jeśli tak – cóż, szanuję. Pozdrowienia

4
0
Napisz w komentarzu, co sądzisz na ten temat…x
()
x