Ten, kto uczy sam siebie, głupca ma za nauczyciela.
W tym sezonie trzy razy odwiedziłem tor w Radomiu i raz w Jastrzębiu. Nie są to obiekty przystosowane do MotoGP, ale przy moich umiejętnościach i filigranowej budowie Yaniny więcej nie trzeba.
Kurtyna opada
Na torze znikają pozory. Szwy najdroższego kombiaka z oferty Alpinestars zaczynają pękać. Koniec przedstawienia. Ego mistrzów prostej rozpada się na strzępy, bo za moment wszystko wyjdzie na jaw. Tu moc działa na niekorzyść. Nadciąga armia hejterów, by zaatakować wizerunek reprezentantów idei “Trzeba zapierdalać na prostej!”. Misternie przygotowany plan bycia repliką Valentino Rossiego upada szybciej niż Amber Gold. Modny kask, ładne malowanie motocykla i głośny wydech nie ukryją marnych umiejętności.
Jesteś w stanie wziąć to na klatę i dzień po dniu doskonalić swoją technikę, czy wolisz stać w miejscu i powtarzać jak mantrę, że twój motocykl nie nadaje się do ćwiczenia na torze?
Bękarty Racing Team
Jeśli masz cojones odpowiedniej wielkości, nic sobie nie robisz z hejterów, a do tego na tor wyskakujesz z ludźmi, u których od gadania do działania jest bliżej niż do promocji Crocsów z Lidla to możecie wspólnie zorganizować torowe motocykle i cały sezon dobrej zabawy.
U nas w taki sposób zrodziła się idea Bękarty Racing Team.
Miejsce w Yamasze odebrał nam Maverick Vinales, w Hondzie jeżdżą gbury, a w Suzuki nie mieli kasy na naszych zawodników, więc jesteśmy bękartami rejsingu motocyklowego. Latamy, szydzimy i mamy zamiar dobrze się bawić!
Możesz śledzić nasze karkołomne poczynania na naszym Facebooku.
Pierwsze motocykle są już przygotowywane do zabawy.
PS. Pozy do zdjęć mamy już wyćwiczone. Teraz nauczymy się jeździć!
Fot. Leszek z Bękarty Racing Team
