Wpisz frazę i naciśnij Enter

SWM RZ 124 “Martini Racer” by Renard Speed Shop

Maszyny w sportowych barwach Martini mają w sobie coś elektryzującego. Myślę, że nawet rodzimy Polonez Caro w takim malowaniu, wyglądałby jak milion monet.

Przeróbki Poldonów zostawię innym, bo dziś gości u mnie smukły racer, zbudowany przez zespół Renard Speed Shop z Estonii.

W customowych konstrukcjach bazujących na motocyklach o małej pojemności, kryją się niesamowite uroki wyścigów dawnych lat i mam coraz większą ochotę na  zbudowanie “starej wyścigówki”, która zupełnie nie będzie nadawała się do jazdy po publicznych drogach, ale będzie błyszczała w mieszkaniu jak kryształowa zastawa za PRL-u. Muszę znaleźć tylko garaż i trochę wolnego czasu…

SWM RZ 124 to nie skrót od Stoczni Marynarki Wojennej, ani Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego. SMW to włoska marka motocykli o dość krótkiej historii, bo produkcja tych maszyn rozpoczęła się w 1971 roku, a zakończyła w 84-tym. Dzięki zastrzykowi gotówki z Chin, SMW podobno powróciło na motocyklowy rynek, ale to kolejna historia z cyklu “kupimy brand, będziemy sprzedawać złom” i nie specjalnie mam ochotę się nad tym rozwodzić.

Historia motocykla bazowego jest dużo ciekawsza od zakupu marki przez chińczyków. Otóż SMW RZ124 stało przez trzydzieści cztery lata w jakiejś niemieckiej szopie. Gdy sprzęt pojawił się na jednym z portali aukcyjnych, chłopaki z Renard Speed Shop wsiedli w swojego vana, przyjechali do Niemiec, zapakowali trupa na pakę i po kilkunastu godzinach rozkręcali go już w warsztacie, który mieści się w Tallinie.

Lampy oraz wszystkie niepotrzebne elementy, bardzo szybko znalazły się na śmietniku. Felgi i zaciski hamulcowe pozostawiono w oryginale. Jedynie tarcza hamulcowa została nawiercona, by poprawić jej chłodzenie.

O dziwo, włoski silnik nie wymagał remontu – odpalił od razu po odkurzeniu go z ponad trzech dekad błogiego snu w sianie.

By dostosować motocykl do nowej roli, tylne amortyzatory zostały zastąpione krótszymi. Przednie zawieszenie pozostawiono w oryginale i zmieniono jedynie jego ustawienia.

Nowe podnóżki i dźwignie zostały zaprojektowane i wykonane w estońskim warsztacie, a wydech to wyścigowy egzemplarz marki Yasuni.
Na złote felgi naciągnięto opony Continental TKV 11, które średnio nadają się do wyścigów, ale znacząco poprawiają wygląd.

Długi zbiornik paliwa pochodzi ze starego radzieckiego Mińska i idealnie pasuje do wyścigowej koncepcji.
Najwięcej czasu zajęło dopasowanie owiewek, bo były za małe do ukrycia wszystkich elementów motocykla. Kiedy ten etap został zakończony, przyszedł czas na najprzyjemniejszą część: lakierowanie w kultowe kolory Martini Racing!

I choć Martini Racer nie zapewniłby mi nawet tytułu “King of the Radom ring” to brałbym go, jak rolnik dopłaty!

Renard Speed Shop | Facebook

 

Włącz powiadomienia
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Napisz w komentarzu, co sądzisz na ten temat…x
()
x