Nigdy nie masz drugiej okazji, żeby zrobić pierwsze wrażenie.
Andrzej Sapkowski – polski pisarz fantasy – ma cholerną rację. W nowej pracy, na pierwszej randce z Tindera i na obiedzie u przyszłych teściów masz tylko 11 sekund na zrobienie dobrego wrażenia. Jeśli spieprzysz temat to bezrobocie gwarantowane, z seksu zostaną Ci tylko robótki ręczne, a u przyszłych teściów będziesz dostawał rosół z osiedlowego gołębia.
Death Machines of London
Kilka dni temu napisał do mnie James Hilton – właściciel warsztatu z Londynu. Z lekcji na temat pierwszego wrażenia dostał z miejsca 10/10, bo wysłał mi lakonicznego maila i 4 fotki swojego pierwszego projektu. Zanim wróciłem do pracy, przez 10 minut wlepiałem gały w leciwego Gutka.
Synu, motocykle to maszyny śmierci!
Takie słowa usłyszał James kiedy jego ojciec dowiedział się o przejażdżce motocyklowej 30 lat temu. Na szczęście rady ojca zostały skutecznie zignorowane i teraz możemy oglądać pierwsze dzieło warsztatu Death Machines of London.
Moto Guzzi Airtail
Airtail bazuje na modelu Le Mans Mk2 z 1981 roku. Po kompleksowej rewizji silnika motocykl został przebudowany z wykorzystaniem nietypowych rozwiązań i podzespołów.
Deska rozdzielcza pochodzi z myśliwca Spitfire z 1940 roku, tylną lampę zaadoptowano z Land Rovera Defendera, a prawdziwym majstersztykiem jest zadupek, który jest minimalistyczną konstrukcją z rur.
Owiewka, dwie lampy, kanapa przeszyta czerwoną nicią i gołe aluminium na baku to kwintesencja eleganckiego minimalizmu jaki udało się osiągnąć w projekcie Airtail.
Przed majówką nie będę zanudzał i napiszę to, o czym pomyślałem widząc gutka pierwszy raz: Brałbym jak rolnik dotacje!
Good job James!!!
Death Machines of London | Instagram