Wpisz frazę i naciśnij Enter

Honda CR750 by Limey Bikes

Wpro­wa­dzona na rynek w 1969 roku, Honda CB750, bar­dzo szybko została okrzyk­nięta przez dzien­ni­ka­rzy szczy­to­wym osią­gnię­ciem branży. I słusz­nie, bo to pierw­szy moto­cykl z seryj­nie pro­du­ko­wa­nym czte­ro­cy­lin­dro­wym sil­ni­kiem, pierw­szy z 5-bie­gową skrzy­nią i pierw­szy z tar­czo­wym hamul­cem przed­niego koła.

By wyko­rzy­stać poten­cjał sprze­da­żowy, Honda przy­go­to­wała cał­kiem cie­kawy chwyt mar­ke­tin­gowy. Otóż na bazie wyści­go­wego modelu CR750 – zwy­cięzcy Day­tony 200 w 1970 r. – powstał gotowy kit do prze­bu­do­wa­nia seryj­nej CB750-tki na raso­wego racera. Zestawy sprze­da­wano za 10 000 dola­rów (odpo­wied­nik dzi­siej­szych 60tys. zie­lo­nych), a poza nimi trzeba było kupić jesz­cze bazowy model i mieć tro­chę warsz­ta­to­wej smy­kałki, by samo­dziel­nie prze­bu­do­wać moto­cykl. Dzięki nowin­kom tech­nicz­nym i odpo­wied­niemu mar­ke­tin­gowi, Honda CB750 zyskała sta­tus gwiazdy szyb­ciej niż Sasha Grey po latach gim­na­styki w fil­mach z gór­nej półeczki.

CR750 Replica by Limey Bikes
Chris i Eli­jah z tek­sań­skiego warsz­tatu Limey Bikes to lokalni spe­cja­li­ści od naprawy i prze­bu­dowy japoń­skich i bry­tyj­skich moto­cy­kli wypro­du­ko­wa­nych przed 1983 rokiem. Przy­wró­cili do życia wię­cej XSek 650 niż nie­je­den japoń­ski budow­ni­czy!

Gdy w ich ręce wpa­dła kupka nic nie­war­tego złomu z pod­pi­sem „CB750 1977 r.”, nie potrze­bo­wali zbyt wiele czasu by pod­jąć decy­zję o budo­wie repliki wyści­go­wej wer­sji CR750.

Budowa wier­nej repliki pochło­nę­łaby około 50 000 dola­rów, bo cena samej pia­sty do CR-ki to ok. 5000$. Chło­pa­kom z LB udało się to w cenie czte­rech piast. Oczy­wi­ście wyma­gało to kilu ustępstw, dyk­to­wa­nych finan­sami i potrzebą zbu­do­wa­nia dro­go­wego moto­cy­kla, ale nie prze­szko­dziło w stwo­rze­niu maszyny będą­cej ucie­le­śnie­niem ducha i dobrej zabawy, jakie gwa­ran­to­wała ory­gi­nalna wyści­gówka.

Efektem jest całkiem szybki niewielki motocykl. Ma dobrą przyczepność, hamuje kiedy trzeba i jest o ponad 45 kilogramów lżejszy niż na początku.

Wzglę­dem ory­gi­nału są dwie zasad­ni­cze róż­nice. Po pierw­sze: nie ma tu peł­nej owiewki, gdyż wypo­sa­żona w pełną owiewkę maszyna mogłaby się prze­grze­wać na gorą­cych dro­gach Tek­sasu. Moim zda­niem można było sko­rzy­stać z patentu XJR-y 1300 JigSaw, w któ­rej pełna owiewka zdej­muje się z łatwo­ścią kape­lu­sza.

Drugi szcze­gół to reflek­tor, zamon­to­wany ze względu na dro­gowy cha­rak­ter maszyny. I choć wprawne oko znaj­dzie jesz­cze kilka detali odróż­nia­ją­cych replikę od praw­dzi­wego McCoya, to eki­pie Limey Bikes udało się zbu­do­wać cał­kiem przy­jem­nego racera. Ma dobre – jak na leciwą kon­struk­cję – wła­ści­wo­ści jezdne i wygląd, który nawet naj­spo­koj­niej­szego kie­rowcę zachęci do odkrę­ce­nia manetki, cho­ciażby po to, by posłu­chać dźwięku rzę­dówki, brzmią­cej jak wście­kły meta­lowy niedź­wiedź!

Limey Bikes | Facebook
fot. Limey Bikes, Rider Files

Włącz powiadomienia
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Napisz w komentarzu, co sądzisz na ten temat…x
()
x